25 lat temu wybraliśmy najtrudniejszy segment – meble kuchenne
Andrzej Wołosz twierdzi, że gdyby zakładał firmę dzisiaj, także wybrałby branżę meblową i od początku większy nacisk położyłby na promocję. Pomimo 25 lat doświadczenia, uważa, że meble to dla niego wciąż ?niekończąca się opowieść?.
Kiedy w latach 90. zakładał pan wspólnie z kolegami firmę KAM, czy wyobrażaliście sobie, jak będzie ona wyglądała za 25 lat?
Andrzej Wołosz: Zaczynaliśmy w trójkę z Krzysztofem Kosiakiem i Mieczysławem Szewczukiem jako wspólnicy. Na początku nie myśleliśmy o spektakularnych sukcesach, najważniejsze było, czy w ogóle nam się uda. Dopiero po dwóch latach stwierdziliśmy, że znaleźliśmy swoje miejsce, które pozwoli nam realizować się zawodowo i zarabiać na życie. Przez te 25 lat dużo się wydarzyło. Kiedy zaczynaliśmy, mieliśmy małą stolarnię, w tej chwili zatrudniamy ponad 150 pracowników, mamy halę produkcyjną o powierzchni ponad 7 tysięcy m2 i właśnie budujemy kolejną o powierzchni ponad 3 tysięcy m2.
Czy łatwo prowadzić firmę, kiedy u jej steru stoi kilku właścicieli?
Andrzej Wołosz: Jesteśmy spółką, więc trzeba podzielić sobie pracę. Nie może być tak, że wszyscy zajmują się wszystkim. Każdy musi mieć jakiś swój odcinek pracy i tym się zajmować. Jeżeli ktoś zajmuje się produkcją, to ktoś inny zajmuje się sprzedażą, ktoś inny marketingiem. Oczywiście muszą być wspólne decyzje, wspólnie trzeba dochodzić do jakiegoś kompromisu. To jest jak w rodzinie ? jest głośniej, jest ciszej, ale trzeba ten kompromis znaleźć.
Czy zarządzanie jest łatwiejsze teraz, kiedy jesteście już dużym przedsiębiorstwem i macie wsparcie wyspecjalizowanej kadry, czy jednak lepiej było na początku, kiedy wystarczyło zorganizować pracę kilku pracowników?
Andrzej Wołosz: To jest trudne pytanie. Jak było mniej pracowników, to mieliśmy lepszy kontakt
z ludźmi. Rano, przechodząc przez halę, witało się z każdym pracownikiem, znało się każdego po imieniu, a nawet było wiadomo, czy ma lepszy, czy gorszy dzień. W tej chwili mamy profesjonalny zespół, więcej osób, które pomagają w funkcjonowaniu firmy, ale niestety nie wszystkich już znam po imieniu.
Czy teraz coś by pan zmienił w sposobie prowadzenia firmy, coś zrobił inaczej?
Andrzej Wołosz: Na pewno szybciej dobralibyśmy pion techniczny, który pomógłby nam zarządzać, bo prowadzenie takiego przedsiębiorstwa to bardzo dużo różnych tematów. Najważniejsza lekcja, jaką wyciągnęliśmy z tych 25 lat, to obecna świadomość, że nie wystarczy wiedzieć, jak zrobić dobre meble, ale trzeba jeszcze umieć je dobrze sprzedać. Trzeba położyć duży nacisk na marketing, żeby wykreować markę. Od początku trzeba samemu się promować i bez skrupułów głośno krzyczeć ?zobaczcie, to robię?, a nie czekać, żeby przyszli inni i to zobaczyli. Pewnie inny byłby kierunek rozwoju naszej firmy, gdybyśmy od początku większy nacisk położyli na marketing i promocję. Wtedy też byłoby dużo łatwiej rozwinąć firmę.
Gdyby jeszcze raz podejmował pan decyzję o założeniu własnego biznesu, czy nadal byłaby to produkcja mebli?
Andrzej Wołosz: Myślę, że tak. Tylko teraz wiem, że wybraliśmy najtrudniejszy segment ? meble kuchenne. Jest to branża, która podlega niesamowitej rewolucji, najszybszym zmianom. To niesamowite jak przez te 25 lat rozwinęła się technika w meblach kuchennych, począwszy od konstrukcji i sposobu montowania zawiasów, poprzez szuflady, wszystkie dodatki, akcesoria, oświetlenie. Ciągle pojawia się na rynku coś nowego, stale coś się dzieje. To, co kilka lat temu uznawane było za nowatorskie teraz stało się standardem, na przykład ciche domykanie szafek lub otwieranie szuflad poprzez dotyk.
W jaki sposób nadążacie za tymi zmianami?
Andrzej Wołosz: Co tu dużo mówić, to jest ciągłe obserwowanie trendów. Trzeba być na targach krajowych i zagranicznych, obserwować, co się dzieje, przeglądać pisma branżowe, odwiedzać dostawców, korzystać ze szkoleń i dni otwartych w hurtowniach. I trzeba słuchać klientów ? od nich dowiadujemy się, co się aktualnie podoba, co jest dla nich ważne i wtedy staramy się naszą ofertę dopasować do tego zderzenia z rynkiem.
Doświadczenie czy intuicja ? co jest ważniejsze przy tworzeniu mebli? Czy pomimo wieloletniego doświadczenia, wciąż jest ten element niepewności, czy nowa kolekcja okaże się sukcesem?
Andrzej Wołosz: Doświadczenie jest bardzo ważne, ale liczy się również intuicja, taki szósty zmysł. Oczywiście zawsze istnieje element ryzyka. Zawsze jest niebezpieczeństwo, że może to jednak nie jest to, ale trzeba ryzykować. Oczywiście, żeby nowa kolekcja okazała się sukcesem, staramy się to ryzyko zminimalizować i wcześniej zrobić jak najwięcej analiz, czy nowe kolekcje, które chcemy wypuścić na rynek, są wystarczająco dobre, czy jednak coś jeszcze powinniśmy zmienić. Zawsze odbywa się to na zasadzie burzy mózgów. Nie należy tego robić samemu. Trzeba mieć zespół, który w tym pomoże. Najpierw trzeba to przedyskutować, dopiero potem realizować.
Czy może pan teraz, po 25 latach, powiedzieć, że o meblach kuchennych wie już wszystko?
Andrzej Wołosz: Absolutnie nie. To jest niekończąca się opowieść. To jest ciągle coś nowego.
25 lat istnienia firmy to wiele kolekcji mebli, które zaprojektowaliście i wyprodukowaliście. Czy pamięta pan je wszystkie?
Andrzej Wołosz: Pamiętam wszystkie kolekcje i każdą wspominam z pewnym sentymentem. Bo w danej chwili były to meble, w które wkładaliśmy serce i wówczas wydawało się, że to jest najlepsze ?dziecko? i to ?dziecko? trzeba pielęgnować. Jednak
w którymś momencie każdy projekt musi ?umrzeć? i w jego miejsce powstaje nowy, ale te wszystkie ?dzieci? pamiętam.
Gdzie widzi pan firmę KAM za kolejne 25 lat?
Andrzej Wołosz: Przyznam szczerze, że nie chciałbym, aby nasza spółka urosła do jakiejś korporacji. Wolałbym, żebyśmy zawsze ? niezależnie od wielkości ? byli postrzegani jako firma, która jest innowacyjna i pokazuje coś nowego, wnosi coś twórczego do branży meblowej. W tej chwili skupiamy się bardziej na bliskiej komunikacji z klientami, czyli salonami meblowymi. Zależy nam na tym, aby doskonale wiedzieli, co się u nas dzieje, żeby także współpraca B2B była jeszcze lepsza.
Obecnie jesteście w trakcie kolejnej inwestycji, budujecie nową halę produkcyjną.
Andrzej Wołosz: Tak, 7 marca ekipa budowlana zwiozła sprzęt i weszła na plac budowy. Do końca października w Milejewie powstanie hala, którą na początku przyszłego roku wyposażymy w nowe ciągi produkcyjne.Chcemy je zautomatyzować, żeby linia produkcyjna była wydajna, w pełni zmechanizowana zarówno pod względem obróbki płyt, jak i systemów transportu czy pakowania elementów. Odciąży to pracowników. Nowa hala pozwoli nam nie tylko zwiększyć produkcję, ale również poprawić jakość, która obecnie jest kluczowym elementem zwiększającym przewagę konkurencyjną na rynku.
Czy w głowie ma pan już kolejne kolekcje, które czekają na ?swój moment??
Andrzej Wołosz: Zawsze trzeba mieć jakieś plany, czegoś poszukiwać.
Jak będzie wyglądała kuchnia za kilka, kilkanaście lat? Czy powinniśmy się spodziewać znaczących zmian?
Andrzej Wołosz: Kuchnia jako wnętrze i sposób jej urządzania na pewno się zmieni i te zmiany pójdą
w kierunku minimalizmu. Meble kuchenne w większym stopniu będą wykorzystywać zdobycze elektroniki.
Jesteście na to przygotowani?
Andrzej Wołosz: Uczestniczymy w różnych szkoleniach, podpatrujemy, w jakim kierunku rozwija się branża. Analizujemy zmienność trendów i przygotowujemy się na zmiany.
Dziękuję za rozmowę.