Rewolucja na dwóch kołach. Narodziny i rozwój nowej technologii w tartacznictwie

Rok 2022 został ogłoszony rokiem jubileuszu traka Wood-Mizer LT40, ponieważ właśnie w tym czasie mija 40 lat, odkąd pierwszy trak Wood-Mizer na zawsze odmienił sposób, w jaki ludzie przecierają drewno. Ta pomarańczowa maszyna z charakterystyczną głowicą zawieszoną nad długim płaskim łożem, z dwoma kołami oraz zaczepem do holowania zdobyła uznanie i popularność wśród klientów na całym świecie, a nazywanie traka LT40 „klasykiem gatunku” lub „legendą” jest w pełni uzasadnione.

Historia pierwszego traka taśmowego zaczęła się w 1982 r. w Stanach Zjednoczonych, gdzie dwóch utalentowanych konstruktorów, Don Laskowski i Dan Tekulve, opracowało nowy rodzaj maszyny, na której użytkownik mógł łatwo przecierać kłodę na gotowe deski. Tym użytkownikiem mógł być każdy, bowiem obsługa traka była łatwa, a miejsce obróbki drewna mogło być zlokalizowane wszędzie, gdyż trak był lekki i przewoźny. Podstawowe założenia konstrukcyjne uczyniły z traka taśmowego nowoczesne i przełomowe narzędzie, które wywołało niemałą rewolucję w ówczesnej branży tartacznej. W tym samym roku powstała firma Wood-Mizer z siedzibą w Indianapolis, a pierwszy trak taśmowy otrzymał oznaczenie LT, będące skrótem pochodzącym od pierwszych liter nazwisk założycieli firmy, tj. Laskowskiego i Tekulve’a. Innowacyjna technologia przecierania drewna szybko zdobyła uznanie wśród klientów w Stanach Zjednoczonych i pod koniec lat 80. dotarła na Stary Kontynent.

LT40 po raz pierwszy w Polsce

Historia europejskiego oddziału Wood-Mizer sięga 1989 r. Wtedy polski przedsiębiorca mieszkający w Stanach Zjednoczonych – Jerzy Hajduczyk – zauważył potencjał drzemiący w trakach taśmowych. Widząc w nich rozwiązanie problemów budowlanych w Polsce, postanowił zająć się sprzedażą traków i promowaniem budowy domów jednorodzinnych w konstrukcji szkieletowej. Latem 1990 r. do nowo otwartego europejskiego oddziału Wood-Mizer zaczęły przyjeżdżać pierwsze traki taśmowe LT40. – Pamiętam, że pierwsze dwa traki LT40, które otrzymaliśmy z Ameryki, to modele z 1987 r., ale wyprodukowane w roku 1988. W kolejnych transportach przychodziły modele LT30 i LT40, a różnica między nimi polegała tylko na długości łoża. LT30 posiadał ramę o długości 5,1 m, zaś LT40 ramę o długości 6,4 m, przy czym głowica tnąca pozostawała taka sama – wspomina Robert Fret, wieloletni specjalista Wood-Mizer z działu obsługi klienta. Pierwsze traki dostarczone do Polski nie były przeznaczone na sprzedaż, lecz służyły jako maszyny pokazowe oraz świadczyły usługi przewoźnego przecierania drewna. Ta usługa cieszyła się dużą popularnością wśród klientów w tamtych czasach, a przeszkoleni pracownicy Wood-Mizer mogli demonstrować wykorzystanie nowej technologii obróbki drewna w pobliskich miejscowościach. Początek lat 90. w Polsce to okres nie tylko skomplikowanych transformacji gospodarczo-politycznych, ale też zastoju w przemyśle tartacznym, który wymagał pilnej modernizacji. Przedsiębiorstwa tartaczne wykorzystywały stare, stacjonarne maszyny ramowe z grubymi piłami, które miały ograniczoną średnicę przecierania, pochłaniały dużo energii i produkowały znaczną ilość odpadów. Przecieranie drewna odbywało się wyłącznie w tartaku, więc klienci ponosili dodatkowy koszt transportu surowca. Sposób, w jaki kłodę przekształcano na materiał użytkowy, pozostawiał wiele do życzenia. – Kłoda przecierana na starych ramowych trakach musiała być przetarta w całości, w związku z czym operator nie mógł w międzyczasie zobaczyć, jaka jest jakość przecieranego materiału. Mógł ocenić to dopiero po przetarciu całej kłody. Generalnie wpuszczało się kłodę i otrzymywało się to, co się udało uciąć, a reszta była odpadem – zauważa Robert Fret. Przewoźny trak taśmowy LT40 był czymś więcej niż odpowiedzią na potrzebę zmian w tartacznictwie w tamtych czasach. Biorąc pod uwagę reakcję ludzi, którzy po raz pierwszy stykali się z nową technologią, można śmiało powiedzieć, że była to rewolucja. – Gdy pierwsze traki Wood-Mizer pojawiły się w Polsce, cała wioska schodziła się, żeby zobaczyć nową maszynę. Ludzie pytali co to za maszyna i co będziemy nią robić. Nie dowierzali, że łoże traka wytrzyma ciężar dużej topoli. Ku ich zdumieniu LT40 bez problemu przerabiał tak dużą kłodę na deski i kantówki. Klienci otrzymywali dużo więcej materiału z jednej kłody, niż zakładali. To nie był przełom w branży, to była rewolucja! – wspomina Dariusz Kujawa, kierownik działu obsługi klienta, specjalista pracujący w Wood-Mizer od początku lat 90. Rewolucją była też piła taśmowa. Wąska, wytrzymała i bardzo wydajna. – Takim brzeszczotem mogliśmy ciąć dąb o średnicy nawet 90 cm. Ludzie nie dowierzali, że to jest możliwe. Na targach i pokazach zawsze mieliśmy pełną widownię. Często oferowano nam pomoc w noszeniu desek. Wzbudzaliśmy sensację! – przypomina Robert Fret

Przełomowa konstrukcja

Konstruktorzy pierwszego traka Wood- -Mizer znając branżę drzewną tamtego okresu, dobrze rozumieli ogromną potrzebę reformy przemysłu tartacznego. Przyjęli zatem kilka prostych założeń konstrukcyjnych, które nowoczesny trak powinien spełniać. Maszyna miała być lekka, łatwa w obsłudze i przewoźna. Taka, którą użytkownik mógłby swobodnie przetransportować, by przeciąć kłody w dowolnym miejscu. – Innowacją była lekkość konstrukcji i możliwość holowania traka. Jedną z pierwszych maszyn w Polsce był trak Wood-Mizer LT40 HD G24, który ważył zaledwie 1200 kg, miał silnik benzynowy oraz łoże z prostym układem hydraulicznym, tzn. z dociskiem, obracakiem, załadunkiem i poziomowaniem kłody. Zdarzały się sytuacje, że przez miasto nasz trak był holowany fiatem 126p – z uśmiechem wspomina Dariusz Kujawa. Trak LT40 okazał się nie tylko wybawieniem dla przemysłu tartacznego, ale też szansą dla zwykłych ludzi, pragnących rozpocząć własną działalność gospodarczą. Inwestycja w lekką i przewoźną maszynę do przerobu kłód na deski była trafną decyzją biznesową tamtego okresu, gdyż umożliwiała świadczenie usług przecierania drewna na miejscu u klienta oraz uzyskanie z jednej kłody maksymalnie dużo materiału przy znikomej ilości odpadu. – LT40 pozwolił wielu klientom dorobić się, ponieważ jest w pełni wystarczającą maszyną, żeby prowadzić dobrze prosperujące przedsiębiorstwo – stwierdza Robert Fret

Klasyka gatunku

Porównując obecny model traka LT40 z jego pierwowzorem z lat 80., szybko można dojść do wniosku, iż tak naprawdę niewiele zmieniło się w jego wyglądzie i konstrukcji. Ta maszyna od początku została dobrze zaprojektowana i odznaczała się pewnymi cechami charakterystycznymi, które wyznaczyły nowy trend w budowie maszyn tego typu. LT40 stał się pierwowzorem dla innych traków z serii LT, które można rozpoznać po typowej głowicy tnącej opartej na jednym maszcie, „zwisającej” ponad długim i masywnym łożem traka. – Jeśli kupujesz LT40, to masz „klasyka”. Dla kogoś, kto prowadzi działalność na stałym poziomie i nie ma zamiaru zwiększać objętości produkcji, LT40 jest w zasadzie ponadczasowy – stwierdza Dariusz Kujawa. Czy zatem „ponadczasowy” trak LT40 nie potrzebuje zmian i modyfikacji, ponieważ jest tak doskonały? Podczas 40 lat dominacji na rynku traków taśmowych kilka rzeczy uległo jednak zmianom konstrukcyjnym, podyktowanym wymogami bezpieczeństwa, podniesieniem komfortu użytkowania, zwiększeniem wydajności i precyzji cięcia, a nawet sugestiami właścicieli i użytkowników tego traka. Choć bazowe elementy i konstrukcja są nadal oryginalne i klasyczne, wiele rozwiązań konstrukcyjnych musiało ulec modernizacji. Do najważniejszych zmian specjaliści zaliczają:

  • pierwszą modyfikację dokonaną w Stanach Zjednoczonych w 1987 r.,
  • scalenie przełączników obsługi w jeden pulpit w 1991 r.,
  • wprowadzenie podwozia z mechanicznym hamulcem najazdowym w 1992 r.,
  • modernizację ramy traka w 1996 r.,
  • wprowadzenie pierwszego urządzenia do automatycznego ustawiania grubości cięcia „Simple Set” w 1997 r.,
  • wprowadzenie zasilania AC i przejście na system metryczny w 1998 r.,
  • wprowadzenie silników spalinowych marki Kubota w 2000 r.,
  • wprowadzenie wersji WIDE z szeroką głowicą w 2020 r.

Reszta rozwiązań konstrukcyjnych pozostała zasadniczo bez zmian, ponieważ – jak twierdzą konstruktorzy i technicy Wood-Mizer – dbałość o cechy charakterystyczne to dbałość o dziedzictwo LT40, a jeśli coś działa poprawnie, nie należy tego zmieniać.

Cały artykuł przeczytasz w numerze 2/2022