
• MAŁGORZATA WNOROWSKA:
Nie mamy jeszcze w Polsce żadnej fabryki CLT, podczas gdy ulokowano w naszym kraju bardzo wiele fabryk płyt drewnopochodnych (wiórowych, MDF, OSB). Czy Europa Wschodnia nie jest atrakcyjna kosztowo dla tego typu produkcji? A może są inne, ważniejsze czynniki?
• PROF. LECH MUSZYŃSKI:
CLT to zupełnie inny rodzaj przemysłu drzewnego niż ten, z którym mieliśmy dotychczas do czynienia. To jest zupełnie inny produkt niż sklejka, OSB czy nawet belki glulam. Bo to nie jest produkt wytwarzany masowo. Tutaj produkuje się jednostkowo, na wymiar, a nie seryjnie. To są płyty, które mogą mieć do czterech metrów szerokości, nawet dwudziestu kilku metrów długości i ważyć około pięciu ton. Takich płyty nie da się przyciąć, dopasować do potrzebnego wymiaru na placu budowy. Trudno również sobie wyobrazić hurtownie bądź markety budowlane sprzedające CLT dla inwestorów prywatnych lub firm, które by chciały z tego budować i samodzielnie przycinać płyty. Tak duże płyty produkuje się na potrzeby konkretnego projektu. To jest jak szycie ubrań na miarę. Produktem nie jest sama płyta łączona krzyżowo, ale projekt, na podstawie którego uruchomiona zostanie produkcja i będzie realizowany obiekt. Firmy, które produkują CLT, biorą na siebie nie tylko wytworzenie materiału inżynieryjnego, ale przede wszystkim wycinanie otworów na instalację elektryczną, hydraulikę, pod stolarkę. Nie da się więc masowo produkować płyt na magazyn bez konkretnej specyfikacji projektowej.
Cały artykuł przeczytasz w nr 1/2023: