Bliskość białoruskiej granicy miała dla Tartaku Siemianówka jeszcze niedawno wiele zalet, jak choćby dostęp do alternatywnego rynku surowca. Dziś sytuacja jest zgoła odmienna. Kilka kilometrów na wschód nie roztaczają się już nowe horyzonty dla tartacznego biznesu, lecz „mur”. Tu kończy się Europa. Białoruś oficjalnie nie uczestniczy w wojnie między Rosją i Ukrainą, jednak już od czasu sfałszowanych wyników wyborów prezydenckich w 2020 r. objęta jest sankcjami Unii Europejskiej, dotyczącymi m.in.
handlu drewnem i niektórych materiałów pochodzenia drzewnego. Tuż przed atakiem Rosji na Ukrainę przy polskiej granicy z Białorusią miały miejsce prowokacje i liczne nielegalne przekroczenia granicy, które zmotywowały polski rząd do budowy ogrodzenia. – Uczestniczyliśmy pośrednio w tej budowie, dostarczaliśmy materiały drzewne z tartaku – wspomina Kamil Szymaniuk, który w Siemianówce na Podlasiu prowadzi zakład. – Tamten czas zbiegł się z ogromnym boomem na rynku drzewnym. Aby nadążyć z realizacją zamówień, pracowaliśmy na pełnych obrotach, produkowaliśmy 8–9 tys. m3 drewna rocznie. Pomimo sankcji – jak wynika z danych celników – handel na linii Warszawa– Mińsk wciąż miał się dobrze, osiągając miliardowe wartości. Samo drewno i materiały pokrewne, które wjechały do Polski z Białorusi, miały wartość blisko 200 mln euro (dane GUS)!

cały artykuł przeczytasz w „Przemysł Drzewny. Research&Development” nr 3/2023

Previous post Drewno z Rosji i Białorusi wciąż krąży po świecie
Next post BIM w praktyce wykonawczej