• SYLWIA MODZELEWSKA: 2 lipca poznaliśmy nowy standard gospodarki leśnej dla Polski, który zastąpił dotychczasowy z 2013 r. Jak ocenia Pan wypracowane zasady?
• MAREK RZOŃCA: Nowy standard to nie jest rewolucja, to jest ewolucja standardu, który powinien być dostosowany do zmieniających się warunków przyrodniczych, społecznych, prawnych czy ekonomicznych. Z mojej perspektywy standard zabezpiecza potrzeby wszystkich interesariuszy, którzy mieli szansę wypowiedzieć się w trakcie procesu rewizji.
Czy zasadne okazały się obawy wysuwane przez branżę w trakcie prac rewizyjnych, że zwiększony zostanie obszar lasów referencyjnych, a w konsekwencji zmniejszy się podaż drewna?
Standard FSC funkcjonuje w polskich lasach od 25 lat. Jeżeli prześledzimy podaż drewna na rynek w tym okresie, to zauważymy permanentny trend wzrostowy. Standard nie był i nie jest głównym czynnikiem, który może regulować podaż drewna. Obawy o zmniejszenie pozyskania drewna mogą wynikać z tego, że niektóre wskaźniki w nowym standardzie zostały bardziej doprecyzowane w ramach rewizji. Natomiast wymóg pozostawiania tzw. biogrup, a więc kęp starodrzewu, cały czas funkcjonował i nadal będzie to robił, co nie odbije się w znacznym stopniu na podaży drewna. Wiemy, że ma na nią wpływ wiele czynników.
Prace nad rewizją standardu w Polsce rozpoczęły się w 2018 r. Czy w innych krajach procesy te trwają równie długo?
Nie odbiegamy znacznie od średniej europejskiej czy ogólnoświatowej, bowiem trwało to w sumie sześć lat – to średnia, jaką mamy w FSC, jeżeli chodzi o rewizję standardów krajowych. Warto pamiętać, że praca nad każdym standardem krajowym FSC wymaga uwzględniania perspektywy różnych grup, które są związane z lasem – zarządców lasów, organizacji pozarządowych, pracowników leśnych czy przemysłu drzewnego. Taki proces zawsze wymaga czasu.
Cały artykuł przeczytasz w „Przemysł Drzewny” nr 3/2024