W meblarstwie notuje się najniższy poziom płac z całego przetwórstwa przemysłowego (6128 zł). Nie lepiej jest w przemyśle drzewnym, choć ten odnotował największy wzrost wynagrodzeń (+16%) w całym sektorze przedsiębiorstw i prawie najwyższy wzrost wydajności (+9,1%). Jak to się ma do 5-procentowego spadku zatrudnienia? Co nam to mówi o kondycji branży?
Kondycja gospodarki bezpośrednio przekłada się na rynek pracy. Spadek zamówień i rentowności oznacza redukcję zatrudnienia, czasem nawet zwolnienia grupowe. Mechanizm radzenia sobie z kryzysem poprzez obniżanie płac nie wchodzi w grę. To już nie te czasy, gdy wysokie bezrobocie dawało przewagę pracodawcy w negocjacjach płacowych. Wręcz przeciwnie, na horyzoncie pojawia się perspektywa kolejnego wzrostu płacy minimalnej, na którą nerwowo zareagowała branża meblarska. – Jednym z elementów pozwalających na przeciwdziałanie negatywnym zmianom w branży meblarskiej jest zachowanie dotychczasowych przepisów w zakresie kwoty płacy minimalnej. Branża meblarska zmaga się obecnie z brakiem wystarczającej liczby zamówień, a to ma wpływ na sytuację ekonomiczno-gospodarczą całej branży, która przy planowanym wzroście płac minimalnych ulegnie dodatkowemu pogorszeniu w aspekcie poziomu zatrudnienia, ale i całej działalności przedsiębiorstw – napisał w liście do Donalda Tuska, premiera rządu RP, Piotr Wójcik, wiceprezes OPIGPM.
Cały artykuł przeczytasz w „Przemysł Drzewny” nr 4/2024