Drewno i jego przetwórstwo nierzadko stanowi o sile gospodarczej krajów, które posiadają w swoich granicach kompleksy leśne. Odpowiednio prowadzone drzewostany zapewniają nieprzerwalność dostaw surowca, co przekłada się na dobre wyniki branży. Co jednak, jeśli państwo utraciło lub wręcz nigdy nie posiadało dużych naturalnych zasobów tego surowca?
Chiny, lata 70. XX wieku. Mieszkańcy prowincji Siyang, położonej
w środkowej części równiny Jiangsu w północno-wschodnich Chinach, trudnią się na co dzień rolnictwem. Nie daje ono jednak satysfakcjonujących dochodów, dlatego większość ludności żyje
w biedzie. Prowincję często nawiedzają klęski żywiołowe. Położone zaledwie kilkanaście metrów nad poziomem morza Siyang pada ofiarą niszczycielskich powodzi, powodowanych przez monsunowy klimat. Gleba ulega coraz większej erozji, przez co podstawowe zajęcie mieszkańców staje się jeszcze trudniejsze. Lesistość prowincji to niespełna 7%, przetwórstwo drewna ma marginalne znaczenie dla gospodarki regionu. Perspektywy dla liczącej ponad milion mieszkańców prowincji są coraz gorsze.
Agroleśny eksperyment
Niedługo potem władze decydują się na eksperymentalne sprowadzenie z Włoch 32 klonów topoli. Po kilku latach uprawy okazuje się, że był to strzał w dziesiątkę. Topole doskonale rozwijają się na wilgotnych glebach prowincji. Z każdym kolejnym hektarem miejscowi coraz bardziej przekonują się do jej uprawy.