W ostatnich latach branża paletowa zaskakująco dobrze poradziła sobie w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej wynikającej z pandemii koronawirusa. Czy równie dobrze poradzi sobie z kryzysem wynikającym z wojny w Ukrainie i sankcji nałożonych na Rosję oraz Białoruś, okaże się tak naprawdę dopiero w drugim półroczu.
Nie we wszystkich krajach producenci palet tak dobrze poradzili sobie z pandemią. W Polsce znacząco zwiększyliśmy produkcję, wyszliśmy zwycięsko dzięki elastycznemu podejściu do strategii zarządzania: produkcją, zasobami surowcowymi, stanami magazynowymi. Już sama modyfikacja podejścia do powszechnego na Zachodzie systemu produkcji „just in time”, gdzie kupowano surowce i produkowano wg bieżących zamówień, okazała się skuteczna. Zaczęliśmy gromadzić surowce, kupować z wyprzedzeniem, przewidywać pewne skutki wydarzeń politycznych. W przypadku grupy Palettenwerk dokonaliśmy optymalizacji nowych inwestycji, m.in. w nową linię zbijania palet, energooszczędne suszarnie, systemy energii odnawialnej (fotowoltaika), obniżając koszty. Ale musieliśmy też przebudować łańcuchy dostaw.
Udało nam się podpisać nowe umowy z dostawcami z Czech i Słowacji. Dotychczasowe kontrakty z Białorusią mogą być realizowane tylko do czerwca, potem dostawy stamtąd – nie tylko do Polski, ale także do Niemiec – całkowicie zostaną wstrzymane. Dla niemieckich producentów palet może to być poważny problem w zaopatrzeniu w surowce i utrzymaniu dotychczasowej produkcji palet. Być może europejski popyt będą mogli wówczas zaspokoić polscy producenci, ale czy ten popyt się utrzyma? Pamiętajmy, że w ostatnich latach mieliśmy do czynienia ze zwiększonym popytem na palety wynikającym z kupowania ich „na zapas” przez duże sieci. Są one więc w dużym stopniu zaspokojone, biorąc pod uwagę, że wprowadzone do obiegu palety EPAL euro mają przynajmniej kilkuletnią żywotność. Minął czas kompulsywnych zakupów.
Nad Europą już pojawiło się widmo spowolnienia gospodarczego, a niektórzy wieszczą nawet kryzys na zachodzie. Ale z drugiej strony ten kryzys może być dla nas – producentów EPAL – szansą. Na pewno możemy stanowić alternatywę dla palet z Białorusi. Będziemy musieli też –przynajmniej na razie – wypełnić lukę po produkcji ukraińskiej. Wprawdzie obserwujemy, że w zachodniej Ukrainie produkcja palet znów powoli się odradza, mamy tam zresztą także swój niewielki zakład, to jednak wciąż jest problem z transportem i wywiezieniem tych palet za granicę z powodu braku kierowców.
Bez palet nie ma obrotu w gospodarce. Obecnie cały system logistyczny, transport, magazynowanie dostosowane są do systemu paletowego.
Oczywiście, jeśli gospodarka osłabnie, zapotrzebowanie na palety może się zmniejszyć, ale przy obecnej sytuacji surowcowej ich wysoka cena się utrzyma. Trzeba mieć na uwadze duży spadek podaży drewna, wynikający zarówno z embargo na dostawy z Białorusi i Rosji, jak i zakończenie wycinki ratunkowej po gradacji kornika, zaczynając od Szwecji, po Czechy i Słowację. W ostatnich latach z powodzeniem wprowadziliśmy na rynek wsporniki trocinowe jako substytut klocka z drewna litego. To proekologiczne rozwiązanie. Patrzymy jednak z niepokojem na to, że polska energetyka, która dotąd posiłkowała się biomasą leśną importowaną głównie z Białorusi, teraz będzie sięgała po ten surowiec w Polsce. Może to spowodować duże problemy dla nas w zakupach trocin do produkcji wsporników. Tymczasem zapotrzebowanie na wsporniki jest bardzo duże.
Z zainteresowaniem przyglądam się idei uznania drewna za surowiec strategiczny w Polsce, bo prócz lasów czy miedzi nie mamy cennych zasobów. Okaże się jednak w szczegółach, czy zasoby leśne będą strategiczne dla zaopatrzenia przemysłu przetwórczego czy też energetyki przemysłowej.
Cały artykuł przeczytasz w numerze 2/2022